Manowska biła się z myślami
Okazało się, że Manowskiej, choć towarzyszy rolnikom jedynie na początku i pod koniec programu, również zdarzały się kryzysowe momenty.
- Miałam taki w ostatniej edycji. Na pięć dni zostawiłam bohaterów w ich domach. Jeden był wyjątkowo spokojny, miałam wrażenie, że już wie, kogo wybierze. Były dwie poważne kandydatki: dziewczyna z racjonalnym podejściem do związku i druga, namiętna, otwarta. Ewidentnie poczuł chemię do tej drugiej, ale można było wyczuć, że ona nie zostawi dla niego miasta. Wróciłam i zobaczyłam człowieka zdruzgotanego. Wiedziałam, że ten chłopak się szarpie: czy stać mnie na odważne decyzje, czy potrafię myśleć racjonalnie? Całą drogę do Warszawy zadawałam sobie pytanie: wybrał dobrze, czy powinnam była ingerować? Na szczęście życie pokazało, że chłopak podjął właściwą decyzję i poradził sobie psychicznie - stwierdziła gospodyni "Rolnik szuka żony" w rozmowie z Agnieszką Litorowicz-Siegert.
A co się dzieje, gdy rolnik zdecyduje się na życie u boku jednej z uczestniczek? Widzowie oczekują pięknego ślubu i hucznego wesela, a zamiast tego, otrzymują bolesne rozstania. Dlaczego?