Poważna rozmowa z właścicielami
Choć restauratorka zarzekała się, że tym razem nie przeprowadzi rewolucji, zmieniła zdanie. Metamorfozę tego miejsca jak zawsze zaczęła od przeprowadzenia wnikliwych dyskusji z właścicielami. Rozmawiając z Janem, błyskawicznie stwierdziła, że mężczyzna jest "dyktatorem" i to z jego winy biznes chyli się ku upadkowi.
- Pan tutaj wszystko ciężką ręką trzyma i syna za mordę też. Zwariowałabym z takim ojcem - wygarnęła właścicielowi Pirata.
Jego syn stwierdził zaś, że "ojciec zawsze był surowy" i "nie było głaskania".
Po dogłębnym zbadaniu relacji rodzinnych przyszedł czas na sprawdzenie stanu czystości kuchni. O dziwo, lśniła czystością. Przyszedł zatem czas na wprowadzenie kolejnych zmian.