Wpadła w poważne kłopoty
Niestety, nadzieje dziewczyny okazują się płonne. Chwilę później jej "adorator" staje w drzwiach lokalu! Olga blednie i nerwowo rzuca do Zawadzkiego:
- Nie odpuścił... Nie wtrącaj się, Janek, ja sama to załatwię! Spokojnie i po dobroci!
A Mariusz od razu podchodzi do wybranki i nawet nie próbuje ukryć wściekłości.
- Nie odbierasz, nie odpisujesz... Najpierw zawracasz mi głowę, a potem spuszczasz mnie na drzewo! Nie ze mną takie numery!
- "Nie" znaczy "nie"! Nie rozumiesz, co pani do ciebie mówi?