Na próżno szukać prawdziwego hamburgera
Wkrótce okazało się, że przygotowanie zwykłego hamburgera to nie lada wyczyn. Ku zdziwieniu właścicieli i kucharzy, odgrzewany kotlet na przypalonej patelni podany z bułką wypełnioną konserwantami z mikrofalówki nie jest tym, na co czekała Gessler. Jakby tego było mało, spomiędzy pieczywa obficie wylewał się sos czosnkowy a'la tzatziki. Taka mieszanka nawet nie przeszła restauratorce przez gardło. Niemal natychmiast oddała talerz kelnerce i czekała na prawdziwy posiłek rodem zza oceanu. Nic z tego. Kolejny był z "sosem hamburgerowym", który według Gessler, w ogóle nie istnieje. Następny pływał w majonezie, a ten powinien być jedynie posmarowany na obu stronach bułki. Gdy w końcu jego ostateczna wersja trafiła na stół, kulinarna ekspertka nie miała litości.
- Mięso suche jak wiór, zjarane na maksa, sine. Hamburgery w środku są różowe. Jak to ma być amerykańskie? To jest kur*a kotlet niemiecki! - oburzyła się.
Jak można się domyślić, stek w stylu country również nie zdał egzaminu. W końcu przyszedł czas na inspekcję kuchni. Niestety, szybko się okazało, że nie był to najlepszy pomysł.