Zupy nie zdały egzaminu
"Bufet Country" od samego początku zaskakiwał Magdę Gessler. Pierwszą niespodzianką był fakt, że w lokalu panuje samoobsługa. Niepocieszona tym faktem restauratorka ruszyła w stronę baru, aby złożyć zamówienie i od razu napotkała kolejny problem. Kasjerka i zarazem bufetowa siedziała wygodnie na krześle za ladą. Taka postawa nie tylko świadczyła o braku szacunku do potencjalnego klienta, ale również kłóciła się z zasadami, jakie panują w prawdziwie amerykańskich barach. Po małej reprymendzie, jaką Gessler dała pracownicy, zdecydowała się zamówić flaki, zupę pomidorową, hamburgera oraz danie o tajemniczo brzmiącej nazwie "stek country". Jako pierwsze na stole pojawiły się flaki, które delikatnie mówiąc, nie przypadły gwieździe do gustu.
- Wyglądają groźnie jak z prerii. Trochę jakby było pod siedzeniem kowboja i trochę zgniły. Śmierdzi gów*em. Masakra!
Wystarczył łyk pomidorowej, aby na usta Gessler cisnęło się tylko jedno:
- _ Jak spieprzyć pomidorową, w kraju, gdzie się robi ją najlepszą? Dodać makaron najgorszej klasy i długo go gotować w zupie._
Później było już tylko gorzej...