Ostra awantura
Przeglądając kolejne szafki Gessler natknęła się na ukrytą miskę. A w niej wszystkie smakołyki, które miały zostać zaserwowane poprzedniego dnia i "czekały na lepsze czasy". Wśród produktów znalazła również "swoją" golonkę, która dogotowała się godzinę po wyjściu restauratorki z lokalu.
- Pan chciał, żebym to zjadła?! Ale niech pan mi powie, to było to, czy nie?!- ryknęła.
Zdziwiony właściciel początkowo wymigiwał się od odpowiedzialności. Dopiero donośny krzyk zbulwersowanej Gessler przywołał go do porządku. Po chwili nieśmiało przyznał się do winy.
- To jest masakra, co pan robi. Jak pan może coś takiego kupować ludziom? To tak jak ta mała świnka, co była dużym wieprzem? Do du*y z taką polityką! Albo pan z tym skończy, albo ja panu nie pomogę! Wszystko jest na pół gwizdka. O nic tu nie zadbano. Tu nie będzie nawet pół człowieka, bo pan skąpi i jest sknerą!
Mimo że Stanisław szukał oparcia w obecnych przy awanturze pracownikach, to tym razem nie mógł liczyć na choćby jedno dobre słowo z ich strony.