To było niejadalne
- Co my tu mamy, w tej francuskiej atmosferze przy granicy niemieckiej? - zastanawiała się Gessler nad menu.
Ostatecznie zamówiła żurek, krem ze szparagów, schabowego, gulasz wołowy na plackach i pierogi ruskie. Zupa była za słodka, gęsta jak kisiel i przypominała "zupkę chińską". Krem ze szparagów, który, jak to określiła właścicielka, jest jej wymysłem, był w rzeczywistości rosołem z poprzedniego dnia, do którego dodano szparagi. Gwiazda nie była w stanie go przełknąć. Danie skomentowała jedynie słowami: "breja smakująca trawą i sałatą". Pstrąg (z popularnego marketu) był "malutki i ział paszą, śmierdział na kilometr" i ostatecznie po kilku kęsach wylądował w chusteczce, zaś pierogi miały "tragiczne ciasto". Gessler od razu orzekła, że największym grzechem lokalu są używane do gotowania produkty - niskiej jakości i pełne konserwantów.