Właściciel zadłużony u załogi
Zaserwowane dania oceniła jako fatalne.
- Jak można tak zgwałcić kaczkę?! Ona nawet nie była marynowana, na to położyli kisiel z żurawiny - podsumowała jeden z podanych jej specjałów. Jednak po rozmowie z szefem kuchni stało się jasne, że to nie brak talentu zaważył na kiepskim smaku potraw.
Niegdyś kucharzy było trzech, ale odeszli z powodu zaległości płatności. Obecny był jedynym, który pozostał na placu boju i to tylko dlatego, że usłyszał od właściciela, że jak odejdzie, najpewniej nie otrzyma swoich pieniędzy. Jednak nie tylko on był w takiej sytuacji.
- Płacą rzadko i niecały tysiąc, wiszą mi 16 tys. złotych - w obawie przed szefem szeptem wyznał Gessler kelner. Dla kulinarnej ekspertki ta sytuacja była wprost niewiarygodna.
- Niech pan naprawdę przemebluje głowę, bo nic z tego nie będzie - powiedziała sfrustrowana gwiazda do właściciela, który tłumaczył się, że to długi jego dzieci.
- Te kwoty finansowe są za czasów dzieci, one przyszły, prosiły. [...] Czuję się jak bankomat- żalił się właściciel.
Gessler postawiła jednak sprawę jasno, albo długi pracowników zostaną uregulowane, albo żadnej rewolucji w tym miejscu nie będzie. Stanisław nie miał wyjścia, zobowiązał się przed kamerami uregulować płatności w dwóch ratach. Pierwszą następnego dnia, drugą do czasu kolejnej wizyty znanej restauratorki.