Spór właściciela z menadżerem
Jak w niemal każdej odwiedzanej przez ekipę "Kuchennych Rewolucji" restauracji, w tej również nie zabrakło hurtowej ilości mrożonek. Jednak po raz pierwszy zdarzyło się, aby właściciel trzymał w lodówkach... przeterminowaną żywność.
- Tu mamy prawdziwy cyrk. To jest biała kiełbasa, tak? Wie pan, czym truje się najwięcej ludzi w restauracjach? Jadem kiełbasianym, który jest w białej kiełbasie. (...) To jest przestępstwo. Mogę w tej chwili zamknąć panu restaurację. (...) To godzi w ludzkie życie. Można od tego jadu paść trupem - grzmiała Gessler.
Jak się okazało, problemy w kuchni nie są jedynymi trudnościami, z którymi boryka się "Łebska Chata". Krótka rozmowa z Mirkiem i Pawłem wystarczyła, aby się o tym przekonać.
- Paweł jest moim menadżerem, ale wcześniej to dzierżawił. A teraz to jest tylko moja własność, a on u mnie pracuje, bo nie wywiązał się z mojej umowy i nie płacił mi dzierżawy - zaczął właściciel.
- Ile ci jest winien?- zapytała Gessler.
- 100 tysięcy złotych - odparł.
- To dlaczego mimo sezonu, nie potrafiłeś spłacić go w żaden sposób? - spytała Pawła.
- Przeliczyłem się...
- To może ja jestem za łagodny? Może powinienem pier**lnąć w stół i powiedzieć tak i tak. A nie robię tego - zareagował Mirek.
- A po co ty tu jesteś? - dociekała restauratorka.
- Żeby codziennie kasę brać, bo inaczej bym jej nie dostał- przyznał właściciel.