Zawiść ludzi pociągnęła ich niemal na dno
Mariusz przyznał, że nie ma łatwego charakteru. Jednak swoją postawę częściowo tłumaczył tym, co spotkało ich w przeszłości. Boleśnie doświadczyli, czym jest ludzka zawiść i zazdrość. Kiedy kupili młyn, pojawiły się pogłoski, że zdobyli lokal w nieuczciwy sposób. Z dnia na dzień zostali bez przyjaciół, za to z kolejnymi wezwaniami od komornika i urzędu skarbowego.
- Mieliśmy 96 spraw- żalił się restaurator.
- Przychodziły kartki: "umorzone", "niewinny", a tu przychodzili o szóstej rano, skuwali w kajdanki, krzyczeli "przyznaj się, podpisz!". Ale co ja miałem podpisać.Nie robiłem tego, nie kradłem. Niejeden zwariował i się powiesił, ale my to wytrzymaliśmy, dzięki adwokatowi - wyznał Mariusz, zalewając się łzami.
W ramach terapii gwiazda TVN dała właścicielowi nietypowe zadanie. Wspólnie z nią miał zachęcić mieszkańców Bytowa do przytulania. Eksperyment się udał, a Mariusz przełamał swoją niechęć i nieufność. Swoim entuzjazmem zaraził załogę "Starego Młynu". Rewolucja poszła jak z płatka, a finałowa kolacja zakończyła się sukcesem.