Pasji do gotowania nie ma, bałagan jest
Gessler wydawała się rozumieć zniechęcenie Pawła do gotowania, ale jest coś, czego nie usprawiedliwia nigdy - nieporządek w kuchni. I tym razem nie popuściła. - Tu jest brudno jak cholera. Naprawdę jest brudno - stwierdziła po dokonaniu inspekcji.
Stan kuchni pozostawiał wiele do życzenia - bałagan, zardzewiała patelnia, czarny od spalonego tłuszczu piekarnik. Tłumaczenie właściciela nie przekonało Gessler: - Możliwe, że byłem zmęczony. Jestem zmęczony w ogóle prowadzeniem tej restauracji.
Joanna doskonale rozumiała męża, dlatego całonocne sprzątanie nie zdenerwowało jej, choć jako mama dwójki małych dzieci miała prawo do zmęczenia. Widać było, że swojego partnera bardzo kocha i zrobi wszystko, aby odniósł sukces, a jego zapał do gotowania wrócił. - Czas wziąć to wszystko w swoje ręce. Nie ufać ludziom, wziąć się w garść - zapowiedziała.
Słowa Joanny o tym, co Paweł gotuje w domu dla rodziny, stały się inspiracją dla dań serwowanych podczas uroczystej kolacji. One trafiły też później do menu.
Gessler postawiła na polską kuchnię, swojskie jedzenie - placki ziemniaczane, pieczone prosię, pierogi. Z ekipą z restauracji ruszyła nawet do skansenu, gdzie odbyła się nauka robienia gołąbków. Nie bez powodu. Restauracja zyskała bowiem przyjemną nazwę "Pod gołąbkiem". To proste polskie danie stało się potrawą przewodnią nowego miejsca.
Lokal zyskał świeżą oprawę wizualną - pojawił się delikatny zielony kolor i dużo lamp. Zrobiło się elegancko, ale nie na tyle, by wystrój kłócił się z nazwą i menu.