Czas na kuchenne rewolucje. Koniec z "Chatą po zbóju"
Gdy Gessler zapoznała się z właścicielami i problemem, który zadecydował o ich kiepskim położeniu, nadszedł czas na ogłoszenie zmian. Już pierwsza z nich wywołała płacz u Beaty i niedowierzanie Wojtka. Ogłoszenie zmiany nazwy chaty na "Pyszna stajenka" przebiegło w dramatycznej atmosferze. Doszło do kłótni, bo Gessler nie chciała podporządkować się Wojtkowi, a Beata nie wiedziała, co robić: zgodzić się z propozycjami, czy iść za mężem, który je odrzucał.
- Pani będzie błagała o litość, żeby na panią nie krzyczał... - Gessler jasno dała znać, że widzi, jak układają się stosunki między właścicielami. Była nawet o krok od rezygnacji z dalszego udziału w programie. Beata w końcu wzięła się w garść i przejęła stery, pozwalając na wprowadzenie wszystkich zaproponowanych przez gwiazdę zmian. Po jakimś czasie temat nazwy i trudnego charakteru męża wrócił. Na szczęście właścicielka nie dała się odwieść od raz powziętej decyzji.