Dania nie zdały egzaminu
Mimo wszystko, na pierwszy ogień poszła zupa. Co zaskakujące, Żaneta przyznała, że sama by się nie odważyła zjeść specjału serwowanego przez męża. Magda Gessler również była powściągliwa w ocenie. Chwilę później podano pierogi włoskie. - Mrożone pierogi. Smakują jak bełt, szpinak jest poklejony jakimiś serami. Kompletnie do wyrzucenia - powiedziała ostro i zabrała się za placek ziemniaczany. - Ani soli, ani pieprzu, ani cebuli, spalone, za dużo mąki, jest jak dykta - dodała załamana. Egzaminu nie zdała tez śląska rolada i modra kapusta. W kuchni humory dopisywały. "Najlepsze co wyszło to kluski i herbata" – śmiechom wprost nie były końca. Tylko czy rzeczywiście było z czego się śmiać?
Dalej było już tylko gorzej. Żadne danie nie udało się za pierwszym razem. Kotlet de volaille musiał być przyrządzony ponownie. Patryk nawet podczas drugiej próby nie był pewny na 100% czy kotlet nie jest w środku surowy i postanowił go... rozciąć. - Dlaczego ten de volaille jest przecięty? To fatalnie. Dlaczego wy przecinacie coś co ma wybuchnąć masłem. Szef kuchni jest niedouczony - powiedziała Magda, której z całego zdania smakowały jedynie buraczki.