Nietypowe pożegnanie
- Przygotuję teraz projekt dla TTV. Przyszedłem do nich z propozycją, że ja im pokażę, w programie, który chcę zrobić i wyprodukować, jak szukam pracy- przyznał Urbański.
- Aaa, czyli reality show? - dociekał Wojewódzki.
- W pewnym sensie tak. (...) Punkt wyjścia dla mojego programu jest taki: rzeczywiście robiłem wiele, mogę wymienić 150 tytułów programów. I nagle jest cisza. Nie ma pracy, nikt nie dzwoni. I mija miesiąc, trzy miesiące, pół roku, półtora roku i czytam na portalach, że "bardzo dobrze, nierób jeden. Niech się weźmie do jakiejś uczciwej roboty." Pomyślałem, że może to jest dobry pomysł i czas wziąć się za uczciwą robotę. I w tym programie będę właśnie to robił- zdradził.
Przy okazji Urbański opowiedział, w jaki sposób została zakończona współpraca z TVP. O decyzji swojego przełożonego prezenter dowiedział się od... dziennikarza, który chciał z nim przeprowadzić krótki wywiad.
- Trzymałem na rękach córkę, zadzwonił telefon. Słyszę w słuchawce: "Dzień dobry, dzwonię z portalu takiego i takiego, byłem na konferencji, gdzie dyrektor Dwójki powiedział, że nie przedłuża umowy z Hubertem Urbańskim. Co pan na to?"- wyznał z poirytowaniem i nie ukrywał, że po takiej "niespodziance" długo nie mógł wydusić z siebie choćby jednego słowa.
Ale nie tylko władze Telewizji Polskiej mocno podpadły Hubertowi...