Pytania nie na miejscu
"Najbardziej nieodpowiedzialne było jednak straszenie wyimaginowanym zagrożeniem, że ktoś dzieci ojcu odbierze. Taki przekaz jest społecznie groźny i przez to niedopuszczalny" - zauważa pani psycholog.
Rzeczywiście, pytania czy stwierdzenia typu: "Czy boi się pan, że sobie pan nie poradzi?" "Nikt w ZUS-ie o tym nie pomyślał?", "To była ciężka praca, na akord?" trudno odebrać inaczej niż umacnianie w swoim rozmówcy poczucia strachu. Zdaniem Zawadzkiej, ten dialog wyraźnie wymknął się spod kontroli.
"Widać, że to pierwsza rozmowa tych panów, a dokumentalistka także nie odrobiła lekcji. Czas płynie. Pytania zaczynają się powtarzać. Wszystko powoli wymyka się scenariuszowi: "zostawi pan dzieci same i pójdzie do pracy na wiele godzin?"... Rozumiem, że wszyscy powinni już płakać przed TV" - zauważa Superniania (zachowano pisownię oryginalną).
"Potem jest jeszcze gorzej. Redaktor Ziemiec robi już bokami: "Dzieci zostaną (pauzzzzzzzzzzzzza) same". Potem, by wzmocnić przekaz dodaje: "Te panie (z OPS) nie dopuszczą do tego. Wielu rodziców straciło tak swoje dzieci". Przesłuchania ciąg dalszy: "Jaka była pana żona, jaką była matką?". Pan Daniel jest zmęczony bo permanentnie niewyspany. Jest też małomównym, zamkniętym w sobie człowiekiem. Jest w żałobie. Ale redaktor Ziemiec ma jeszcze kilka minut do zrealizowania: 'To był dom, miał służyć na długie lata - a teraz kłopot pewnie z tym kredytem?'.'A ile ten kredyt?' " - relacjonuje skandaliczne zachowanie dziennikarza (zachowano pisownię oryginalną).
Jednak nie tylko Zawadzką zbulwersowało to wydanie programu "Dziś wieczorem". Opinię pani psycholog podzielili też inni widzowie TVP, którzy w dyskusji pod jej blogowym wpisem nie kryli oburzenia.