Było gorzej niż myślano
Mrotek zapewnia, że tak jak jej koledzy, zawsze dawała z siebie wszystko. Wnosząc do zespołu swoje doświadczenie liczyła, że zostanie doceniona. Przy tym wykazywała duże zaufanie w stosunku do pracodawczyni. Nawet gdy wyszło na jaw, że teatr i jego właścicielka znaleźli się w trudnej sytuacji, wraz z innymi nie naciskała na dyrekcję o zaległe pensje.
- Podchodziliśmy z dużym zrozumieniem do kłopotów finansowych teatru, ale często miesiącami czekaliśmy na wypłatę i musieliśmy pisać petycje. Notorycznie zostawaliśmy na wakacje bez pieniędzy. Względy finansowe jednak nie były jedynym powodem mojego odejścia... - wyjawiła na łamach "Rewii".