Kamil Durczok wspomina kolegę: chory na Śląsk
Naczelny "Faktów", wspominając Kmiecika, opowiadał też jakim człowiekiem był prywatnie.
-_ Rodzina była dla niego na pierwszym miejscu. To był niesamowicie rodzinny facet. Pamiętam jak on ciepło mówił o Brydzi. Jak się cieszył, kiedy na świecie pojawił się ich syn, Remik. Jak nie mógł się doczekać przeprowadzki do nowego mieszkania, jak je szykował i remontował dla swojej rodziny. On miał dwie rodziny. Ta pierwsza to mama, brat, żona, syn. Jak to na Śląsku. A tą drugą była ta "Faktowa", w którą bardzo szybko wszedł._
Durczok spotkał się w Katowicach z bratem Kmiecika, który pięknie wspominał jego miłość do sportu.
- Długie godziny spędziłem wczoraj z bratem Darka. Nasłuchałem się nie tylko historii o tym, jak to Darek kopał piłkę u Cieślika, bo oni tak mówili w Ruchu Chorzów, ale też jak się okładali bez miłosierdzia nawzajem, bo obaj trenowali sztuki walki. Krzysztof, brat Darka, mówił: "trener nie mógł nas wystawiać razem w sparingach i rozgrzewkach, bo natychmiast nabieraliśmy takiej sportowej złości, zaciętości, że rozgrzewka zamieniała się w regularny mecz, jakby walkę o mistrzostwo".
Mówiąc o Kmieciku, nie sposób pominąć innej wielkiej pasji reportera, jaką był region, w którym żył. Jak stwierdził Durczok: "on był chory na Śląsk".
- Jakakolwiek próba zaproponowania mu, żeby się przeprowadził do Warszawy, była skazana od początku na niepowodzenie. Myślę, że jak on by się obudził rano i spojrzał za okno, a tam przynajmniej w jednym miejscu nie byłoby szybu kopalnianego, to Darek byłby chory po tygodniu, spakowałby się i wracał.