Z tarapatów wyciągnęli ją najbliżsi
- Ja jestem z tych, którzy nie dadzą sobie pomóc psychologowi, nie poddaję się terapiom, próbuję je obejść, przechytrzyć. Sytuację mogą wyprostować wyłącznie najbliżsi mi ludzie.
I tak też się stało. Z emocjonalnego dołka wyciągnęła ją rodzina, córka Zuzanna i obecny mąż dziennikarki, Adam Pieczyński, którego poślubiła w 2004 roku. Przypomnijmy, że uczucie "dopadło" Pochanke i szefa TVN 24 po trzech latach wspólnej pracy w informacyjnym kanale stacji. Jak wyznała w jednym z wywiadów, nigdy nie kryli swojej relacji, m.in. po to, by uniknąć plotek czy zbędnych emocji.
Dziś gospodyni "Faktów" podkreśla, że mąż jest dla niej największą opoką. Nie zawiódł również wtedy, gdy pojawiały się niepokojące stany emocjonalne.
- Jestem szczęściarą, bo mam superrodzinę, ludzi, którzy w porę wyłapują takie sygnały. Córka, już wtedy nastoletnia, była chwilami silniejsza ode mnie, gotowa do pomocy. Mąż zamykał mnie w nocy w sypialni, żebym spała, nie oglądała telewizji, nie lunatykowała, nie paliła papierosów. Zajęło mi dwa lata, zanim przespałam pięć, sześć godzin bez przerwy.
Dziś główną słabością Justyny Pochanke, z którą nie potrafi sobie jeszcze poradzić, jest lęk przed lataniem. Dziennikarka panicznie boi się nie tylko podróżować samolotem, ale czuje niepokój nawet wtedy, gdy ten jest w pobliżu.