"Kategorycznie odmówił współpracy, ze względu na brak czasu"
Jedną z sytuacji, która ugodziła w jego dobre imię, była ta, gdy ktoś zmontował film, w którym Mosz czyta wiadomości podczas stanu wojennego. Gdy wideo trafiło do dziennikarza, od razu podważył jego wiarygodność. Zaznaczył, że cała akcja była jedynie mistyfikacją i oszustwem.
- Nie wiem, kto to zrobił. Przede wszystkim jest to fałsz. Nigdy nie czytałem dziennika. Ktoś mnie nie lubi i chciał przyszyć mi łatkę- powiedział.
Prezenter zdradził również, że Służba Bezpieczeństwa usiłowała go zwerbować, aby stał się jej agentem.
- W 1987 roku zostałem wezwany do Wojskowej Komendy Uzupełnień, oficjalnie celem "uzupełnienia ewidencji". W pokoju siedział podpułkownik, ubrany po cywilnemu. Zaproponował mi pracę dla wywiadu wojskowego, zaznaczając, że "jeśli nie my, to oni pana zgarną". Najpierw Sb-ek oferował mi wyjazd na placówkę. Kiedy odmówiłem, usłyszałem, że już w telewizji nie awansuję. W swojej teczce miałem dość zabawną adnotację: "Kategorycznie odmówił współpracy, ze względu na brak czasu". Ale po tej rozmowie naprawdę się bałem. Miałem wtedy rodzinę na utrzymaniu - przyznał w wywiadzie dla miesięcznika "Własny Biznes Franchising".