Rodzinne konflikty i awantury
Nieoczekiwanie na linii ognia znalazła się jedna z córek właścicielki, która beztrosko siedziała przy barze, podczas gdy inni sprzątali. Gdy Gessler to ujrzała, od razu zagoniła ją do pracy. Oburzona uwagą ekspertki dziewczyna gwałtownie wstała, przewróciła krzesło i wybiegła z sali. Jej zachowanie rozpętało kolejną awanturę w rodzinie.
- Ja tu nie przyszłam pracować. Mam gdzieś tę restaurację! I tak te "Kuchenne Rewolucje" nie wyjdą! - krzyczała zbuntowana Karolina z zaplecza.
- Między wami są kompletnie chore stosunki. Tu jest taki syf, jeśli chodzi o ludzkie relacje, że ta restauracja nigdy nie będzie prosperować. To tak nie działa - powiedziała stanowczo Gessler, gdy w końcu ucichła kłótnia.
Jej słowa podziałały na gospodarzy i ich dzieci trzeźwiąco. Wszyscy w spokoju doszli do wniosku, że powodzenie restauracji leży tylko i wyłącznie w ich rękach. Zrozumieli, że największa siła tkwi w rodzinie i tylko wspólną pracą uda im się odbudować upadajcy biznes. I gdy następnego dnia już wszystko chyliło się ku szczęśliwemu zakończeniu, Gesler wyczuła od właściciela zapach alkoholu. Gospodarz miał gotową wymówkę. Usprawiedliwił swoją wpadkę ogromnym stresem, jaki towarzyszył mu podczas rewolucji. Słowa Tadeusza zabrzmiały na tyle wiarygodnie, że gwiazda postanowiła mu zaufać.