"Ona nas zdeptała"
Skrytykowała gospodarzy i wypunktowała wszystkie popełniane przez nich błędy, a było tego naprawdę sporo. W rezultacie na koniec pierwszego dnia rewolucji stwierdziła, że nie jest pewna, czy uda jej się uratować restaurację.
- Ona nas zdeptała. (...) Wychodzi na to, że według pani Magdy jesteśmy chu*owi. Nie popuszczę, albo my wyjdziemy, albo pani Gessler - komentował współwłaściciel po wyjściu gwiazdy.
Następnego dnia Gessler rozpoczęła rewolucję od zmiany dekoracji i wystroju wnętrza. Większość bibelotów, sztucznych kwiatów, świeczników i wazonów zakończyło swój żywot w śmietniku. Swoje miejsce w lokalu znalazła nawet... zeszłoroczna świąteczna choinka. Nie było litości dla kiczu i tandety, do których upodobania przyznali się sami właściciele.
- Ja pierniczę, jakie cuda. Kilometry cudów! Rany, jaki tu jest syf! W życiu nie robiłam takiego odchwaszczenia. W głowę się trzeba kopnąć! To jest jeden wielki burdel - grzmiała zbulwersowana restauratorka.
Jednak prawdziwe piekło miało się rozpętać dopiero chwilę później.