Gessler nie uznała rewolucji
Pomimo trudności ostatecznie kolacja się udała. Niby wszystko wyszło tak, jak powinno, ale w uczcie zabrakło głównych składników - radości i zapału w podtrzymaniu nowego stylu funkcjonowania byłych "Polskich smaków".
- Ja zrobiłam wszystko, ale coś się tu dzieje, czego nie rozumiem. To jest wasza sprawa, że nie powiedzieliście mi co. Pan udaje kogoś innego, niż pan jest. Jest pan po prostu okropny - tymi słowami pożegnała się z właścicielem restauratorka.
Po ponownym przyjeździe do restauracji Gessler nie spodziewała się zobaczyć spektakularnych zmian. Co prawda, zaserwowane potrawy były smaczniejsze niż te, które jadła trzy tygodnie wcześniej, jednak na jaw wyszły kolejne kłamstwa Piotra. Mężczyzna utrzymywał, że tydzień wcześniej był tydzień hiszpański. Wszyscy mijali się z prawdą twierdząc, że owszem, taka impreza się odbyła, ale nikt nie potrafił powiedzieć, co podczas tych dni było podawane klientom. Każdy przedstawiał restauratorce inną wersję wydarzeń. Jakby tego było mało, okazał się, że kucharz Leon nigdy nie pracował w restauracji na stałe - miał jedynie zrobić dobre wrażenie i udawać, że w lokalu wszystko działa tak, jak należy. Tego dla poirytowanej Gessler było już za wiele.
- Wszyscy kłamią, wszyscy się boją, ja stąd idę. Osoba, która kręci i mija się z prawdą i nie mówi o istotnych problemach, nie może prowadzić restauracji sygnowanej przez "Kuchenne Rewolucje". To, co pan wyprawia jest żenujące, pan łże. Ja w tym pokerze nie będę brać udziału. Fatalnie się czuję, jakbym wykupiła wakacje na plaży, a dostała w górach - stwierdziła rewolucjonistka, po czym zniesmaczona opuściła "Bar Urlop".
Jej misja w Katowicach zakończyła się niepowodzeniem, a internetowe fora rozpaliły się do czerwoności.