Ponura atmosfera, spięcia i awantury
Zdegustowana Gessler miała ochotę opuścić restaurację, gdy uśmiechnięty właściciel wyjawiał, że nigdy nie je w swojej jadłodajni. Została jednak, by przeprowadzić inspekcję czystości, która wypadła fatalnie. W pewnym momencie doszło nawet do kłótni z Piotrem, który wmawiał ekspertce, że wokół panuje nienaganny ład i porządek. Rozjuszona Gessler niczym Perfekcyjna Pani Domu uparcie przeprowadzała słynny "test białej rękawiczki". Czarna jak smoła chusteczka nie przekonała właściciela, podobnie jak zapłakana kelnerka, która czuła się winna niedopilnowania czystości. W końcu gwieździe puściły nerwy.
- Podjęłam się kuchennych rewolucji, ale psychiatrą nie jestem - oznajmiła na odchodne, opuszczając "Polskie smaki".
Niestety, nikt nie wziął sobie rad restauratorki do serca, więc drugi dzień w Katowicach przyniósł ze sobą kolejne problemy. Za sztucznym uśmiechem właściciela kryła się bezradność, opryskliwość i złe traktowanie swoich pracowników. Chociaż to dopiero początek rewolucji, Gessler wyglądała, jakby chciała stamtąd uciec. Po pokonaniu jeszcze wielu nieporozumień restauracja wreszcie przeszła transformację - zmieniła nazwę na "Bar Urlop", w którym co tydzień będzie można skosztować dań z innej części świata. Restauracja także wizualnie nabrała charakteru, a karta dań uległa zupełnej metamorfozie. Niestety, im bliżej kolacji, tym nastrój stawał się coraz bardziej ponury. Nie udało się gwieździe wyciągnąć tajemnicy, która budowała relacje między Piotrem a Julią. Atmosfera stała się tak nieprzyjemna, że jedna z kelnerek o mały włos nie porzuciła swojej znienawidzonej zresztą pracy. Widząc scenę rozpaczy, w której właściciel błaga dziewczynę, aby została, Gessler skomentowała dobitnie:
- To miejsce jest chore, takich uzależnień międzyludzkich jeszcze nie widziałam, pachnie patologią!