Zapasy pizzy i obiadów w słoikach
Niestety, tym razem Gessler nie udało się dotrzeć do kuchni. To, co ujrzała za barową ladą tak nią wstrząsnęło, że jeszcze długo nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. Na zapleczu czekał na gości cały stos gotowego i rozwałkowanego ciasta na pizzę posmarowanego sosem. Jeśli potencjalny gość pojawił się w restauracji rano, to jeszcze miał szansę spróbować świeżego wypieku. W znacznie gorszej sytuacji był ten, który postanowił posilić się w "Milenium" dopiero wieczorem.
- Nie można kłaść sosu na pizzę i czekać, aż przyjdzie klient. Takiego absurdu w życiu nie widziałam. To jest szczyt wszystkiego! Ja pie**ole! Drożdże się zjadły i już nie urosną. To, co się tu dzieje, jest paranormalne! - zbulwersowała się gwiazda.
- To tak, jakby ktoś całe życie wstawiał okna, a po 15 latach dowiedział się, że źle to robi - powiedział załamany właściciel.
Gdy w końcu Gessler udało się wejść do kuchni, w oczy rzucił się brudny piec i... lodówka z ogromnym zapasem dań pozamykanych w słoikach. To właśnie z takiego pojemnika gwiazda chwilę wcześniej otrzymała swój obiad. Nic dziwnego, że posiłek wylądował w toalecie.