Właścicielka nie znała się na chińskiej kuchni
Nie tylko pikantne dodatki są grzechem kucharza pracującego w "China Food". Na polecenie właścicielki, do każdego przygotowywanego dania dodaje glutaminian sodu i kolorowe barwniki. Makaron sojowy, który po chwili pojawił się na talerzu Magdy Gessler, również nafaszerowany był sztucznymi przyprawami. Dodatkowo, do jego produkcji, podobnie jak w przypadku pozostałych "chińskich przysmaków" w grajewskiej restauracji, nie użyto ani ziarenka soli.
- Przykro mi, to jest niejadalne! - krzyczała na zapłakaną właścicielkę.
Honor lokalu miała uratować wieprzowina w sosie słodko-kwaśnym. Angelika poprosiła wcześniej kucharza, aby wbrew temu, co wcześniej mówiła, dodał soli. Gospodyni była więc pewna, że ostatnie danie okaże się strzałem w dziesiątkę. Niestety, kolejny niewypał. Już pierwszy kęs mięsa wylądował w serwetce.
- Nie wiem, jak rozbudzić pani ciekawość świata. Bo to, że pani nie wie, jak wygląda naprawdę kuchnia chińska, to jest tylko pani wina. (...) Bardzo mi przykro, ale muszę wystawić diagnozę taką, jaka ona jest. To jest straszne. Od tego momentu może być tylko lepiej, bo nic już tak schrzanić nie można. Krótko i na temat: to jest najgorsza chińska kuchnia, jaką w życiu jadłam - podsumowała gwiazda.
Po wyjściu Magdy Gessler z restauracji, młodej właścicielce puściły nerwy. Trudno było jej pogodzić się z bolesną porażką. Zalana łzami Angelika jeszcze długo przeżywała każde krytyczne słowo, które padło pod jej adresem. Czy kolejny dzień przyniósł zmiany?