"Wojewódzki umiał wk...ć ekipę"
Zapendowska pamięta, że członkowie kłócili się, "kiedy ktoś świetnie śpiewał, ale był nijaki".
- Specjalistą od wsadzania kija w mrowisko był Kuba Wojewódzki. Czasem szedł w zaparte i twierdził, że ktoś świetnie śpiewa, mimo że słyszeliśmy, że tak nie jest. Potrafił ludzi z ekipy wk...ć, aż im białka z oczu wychodziły. Ale to budowało show, przecież zjawiskiem może być też totalny freak, człowiek niemający nic wspólnego z muzyką, za to barwny telewizyjnie - mówiła Zapendowska.
Jurorka zdradziła, że na castingi w dużych miastach przychodziły tysiące chętnych (od drugiej edycji było ich jeszcze więcej), ale ona, Wojewódzki, Cygan i Leszczyński mieli kontakt z 80-100 wybranymi kandydatami. Każdy z nich mógł liczyć szczery komentarz.
- Każdy mówił, co chciał, i podpisywał to własnym nazwiskiem. Cały program, szczególnie pierwsza edycja, opierał się na wyczuciu. W dzisiejszej telewizji jurorom nie zostawiają całkowicie wolnej ręki, w "Idolu" ją mieliśmy - zdradziła po 21 latach.