Chora miłość doprowadziła do tragedii
Przesłuchiwany mężczyzna zapewniał, że Afrodyta wróciła do domu do Poznania autobusem. Coś jednak nie pozwalało śledczym spuścić Piotra z oka. Policjanci postanowili udać się do miejsca, o którym opowiadał G. i w którym rzekomo miała wysiąść z samochodu zaginiona dziewczyna.
22 stycznia, w trakcie przeczesywania zalesionego terenu, natrafiono na ciało poszukiwanej 17-latki. Dopiero wtedy mężczyzna pękł i przyznał się do morderstwa nastolatki. Podtrzymywał jednak wersję, że zdobył broń tylko po to, by to Afrodyta do niego strzeliła. Nie mógł bowiem pogodzić się z ich rozstaniem.
Gdy dziewczyna odmówiła, odebrał jej pistolet i sam w nią wymierzył. Trafił dwa razy: w skroń i serce. Zwłoki byłej ukochanej przykrył igliwiem, mając nadzieję, że nikt nigdy ich nie znajdzie.