"Słyszę, że się szyderczo uśmiecham"
Wśród krytyków Dorota Gawryluk "cieszy się" opinią "pisówy".
- Kiedyś mnie to drażniło, dziś śmieszy. Nie jestem blisko z żadną partią i nigdy nie byłam. Nie znam osobiście polityków, z nikim się nie koleguję, bałabym się wchodzić w jakieś bliższe relacje, bo zawsze mi się wydawało, że politycy to jest jedna strona, a my, dziennikarze, druga. Trudno potem pisać prawdę o swoim kumplu. A wielu dziennikarzy jest na ty z politykami - zauważyła w "Vivie!".
Dziennikarka nie ma najlepszego zdania o rodzimej klasie politycznej.
- Czasami czuję się jak na planie filmu political fiction. [...] Powtarzające się afery taśmowe to jest obłęd. Wydawałoby się, że wszyscy wiedzą, że nie należy mówić głupot w miejscach publicznych - mówiła w magazynie.
Szczególnym wyzwaniem dla dziennikarki są rozmowy z politykami, których osobiście nie lubi.
- Muszę wtedy przeprowadzić wywiad tak, żeby nikt nie zobaczył, że nie darzę go sympatią. Czasem nawet za bardzo się staram i potem słyszę, że się szyderczo uśmiecham. A to nie tak. Mój uśmiech zawsze jest szczery i przyjazny, tylko czasem bywa źle odczytany - stwierdziła w Plejadzie