"Opowiadała też, że miałam dziecko, które urodziłam w Londynie i ono zmarło"
Ruszyła lawina zdarzeń. Psychofanka zaczęła podszywać się pod aktorkę, obudowując swoją chorą opowieść coraz bardziej szokującymi detalami. Wysyłała w imieniu artystki SMS-y w rodzaju: "Kochamy się, a cały świat jest przeciwko nam".
- Opisywała też, jak choruję, że mam operację. Że ona jest dawcą szpiku dla mnie. Albo, jak to krwawię, leżę naga i ona mnie przykrywa prześcieradłem. [...] Opowiadała też, że miałam dziecko, które urodziłam w Londynie i ono zmarło. I to był mój drugi syn - relacjonowała Ostałowska w "Newsweeku".
Wreszcie stalkerka zaczęła rozdawać rzeczy osobiste aktorki, tłumacząc, że jest ona umierająca i nie będzie ich już potrzebować. Co więcej, wymyśliła, żeby stworzyć w sieci specjalną stronę z kondolencjami dla gwiazdy.
W końcu Ostałowska zgłosiła się na policję i opowiedziała o swoich problemach w mediach. To zakończyło tę trudną do wyobrażenia historię.
- W jej głowie moje życie stało się jej życiem. [...] Żyłam jak w "matriksie". Ta osoba zniszczyła rok z kawałkiem mojego życia - spuentowała aktorka.