Pojedynek o Barbarę przy butelce koniaku
Jeszcze na studiach Barbara wyszła za mąż za Jacka Bursztynowicza. Poznali się, kiedy ona była na pierwszym roku PWST, a on na trzecim.
- Pięknie grał jazz, miał burzę włosów a la Jimi Hendrix i skórzaną kurtkę, która, jak się później okazało, wcale nie była ze skóry, tylko ze skaju. Do tego była pożyczona - wspominała w "Dzień dobry TVN".
Iskrzyło z obu stron, aczkolwiek młoda aktorka nie od razu oddała serce koledze.
- Nie potrafiłam wybrać. Był Jacek, pojawił się ktoś inny. Doszło do ostatecznego pojedynku - tłumaczyła swoje wahanie.
Ów pojedynek miał dość tajemniczy przebieg.
- Polegał na tym, że odbyliśmy z rywalem poważną rozmowę i wypiliśmy pół litra koniaku. Nie wchodząc w szczegóły, zostałem zwycięzcą na polu bitwy - relacjonował mąż.
Być może wątpliwości Barbary Bursztynowicz brały się z tego, że partner nie zawsze dopieszczał ją swoją uwagą.
- W pierwszym okresie zakochania bardzo lubił się oglądać za ładnymi dziewczynami. [...] Któregoś razu postanowiłam go ukarać. Zgubiłam się wtedy na plaży i kiedy w końcu udało mi się wrócić, okazało się, że Jacek w ogóle nie zauważył mojego zniknięcia. Aby go ukarać, udałam rano, że umieram - opowiadała w "DDTVN".
- Później umierała jeszcze kilkukrotnie. Już potem się nauczyłem - przyznał rozbawiony Jacek Bursztynowicz.