Anna odpiera ataki internautów
Choć trudno w to uwierzyć, po finałowym odcinku to Anna, a nie jej wybranek, jak można się było spodziewać, zderzyła się z ogromną falą krytyki ze strony widzów. Wszystko dlatego, że rolniczka wyjawiła, że pierścionek zaręczynowy został kupiony przez mamę Mariusza (mężczyzna stwierdził, że nie stać go było na taki zakup w Londynie), dodając, że bardzo ją to uraziło.
- Usłyszałam parę zarzutów pod swoim adresem, że jestem materialistką. Absolutnie tak nie jest, bo mam na chleb i do chleba również, i na wiele innych rzeczy. Nie szukam mężczyzny, który będzie mnie utrzymywał, ale i ja nie zamierzam utrzymywać jego. Mariusz powiedział, że nie było go stać na pierścionek. Ale on mógł kosztować dwa funty, mógł kosztować 100 złotych w markecie i też nie widziałabym problemu, bo liczy się to, żeby był dany od serca, a nie z nakazu płynącego z góry - powiedziała w "Super Expressie".
A jak na te wszystkie informacje i negatywne komentarze ze strony widzów zareagował sam Mariusz?