Ma dla kogo żyć
Borkowska nawet na moment nie straciła zimnej krwi i czuła, że musi wyzdrowieć przede wszystkim dla córki. To dla niej pragnęła jak najszybciej wrócić do pełnej sprawności.
- Będąc na pogotowiu, zdałam sobie sprawę, że nie mogę tak po prostu sobie odejść, bo będzie strasznie smutno mojemu dziecku. Od tej pory przestałam zastanawiać się, jak jest źle, tylko co zrobić, żeby było lepiej. Wtedy zaczęła się we mnie walka – powiedziała.