Ma wsparcie w bliskich
Kościkiewicz w wielu wywiadach podkreślała, że była gotowa na wszystko. Postanowiła uporządkować wszystkie sprawy, napisała listy do mamy i synów, w jednym z listów poprosiła nawet przyjaciółkę, Patrycję Markowską, by zaśpiewała na jej pogrzebie. Na szczęście, jak mówiła na łamach „Vivy”, nie musiała żadnego z nich wykorzystać. Zaufała lekarzom, a w bliskich znalazła ogromne wsparcie.
- Właściwie jestem samotną matką, ojciec spędza z chłopcami dwa weekendy w miesiącu. Ale kiedy zachorowałam, okazało się, że mam mnóstwo przyjaciół. Przyjaciółki odrabiały z chłopcami lekcje, w nocy przychodziła do nich opiekunka, a moja mama przywoziła synów do mnie do szpitala. I dostałam taki ogrom wsparcia od różnych ludzi, miłości, zainteresowania, troski a wszystko kompletnie bezinteresownie. Poczułam, że sama nie jestem – powiedziała w rozmowie z magazynem.