Festiwal wpadek
2016 rok nie był udany dla wielu gwiazd, które musiały stawić czoła płatającym im figle kreacjom. Niespodziewanie odsłonięta bielizna czy biust to jednak nic z w porównaniu z kompromitującymi momentami uwiecznionymi przez kamery. Zdecydowanie najgłośniejszą sprawą, długo komentowaną w mediach, była nieudana sztuczka magika w programie "Pytanie na śniadanie". Marcin Połoniewicz, posługujący się pseudonimem Pan Ząbek, miał zaprezentować iluzję z użyciem gwoździa. Niestety, trik się nie udał, a ostrze utkwiło w dłoni Marzeny Rogalskiej. Początkowo wiele osób było przekonanych, że wszystko było ukartowane i w rzeczywistości dziennikarka symulowała uraz. W internecie rozpętała się burza, a poszkodowana musiała udowadniać, że faktycznie ucierpiała na wizji.
Równie trudno będzie zapomnieć o absurdalnym wydarzeniu, które miało miejsce podczas wręczenia Europejskich Nagród Filmowych we Wrocławiu. Prestiżowa gala zawitała w tym roku do Polski, a poprowadził ją Maciej Stuhr, który jak zawsze stanął na wysokości zadania. Tego wieczoru jednak nie o nim było głośno. Przyćmiła go Maja Ostaszewska - a to wszystko za sprawą fatalnej pomyłki. Aktorka wręczyła nagrodę za najlepszą scenografię nie faktycznej laureatce, ale kobiecie, która przypadkowo znalazła się na scenie. Ta nie wiedziała, dlaczego została wywołana po odbiór statuetki. Co więcej, nie chciała jej oddać w ręce prawowitej zwyciężczyni. To były najdłuższe minuty wstydu i konsternacji zarówno dla polskiej gwiazdy jak i widzów przed telewizorami.
Do tych dwóch nieudanych wystąpień na wizji doliczyć jeszcze można dziennikarza TVN, który w wejściu "na żywo" nie poznał koleżanki z pracy czy wpadkę TVP z odtwarzanymi nagraniami telefonów od widzów lub też odczytane w "Wiadomościach" ostrzeżenia przed wyborem Donalda Tuska na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Tak, w tym roku nie brakowało przejęzyczeń i absurdalnych pomyłek.