Nie brakowało wpadek
Jednym z celów ich działania była edukacja. Widzowie poznawali zwyczaje, sposób życia i ciekawostki na temat pospolitych, ale i najbardziej egzotycznych zwierząt. Bohaterowie odcinków jednak musieli występować w niecodziennym dla nich otoczeniu - program nieraz nagrywany był w prywatnym mieszkaniu Gucwińskich.
Zwierzęta jednak często pokazywały, że zaprezentują się przed kamerą tylko na własnych warunkach. I tak już w debiutanckim odcinku, struś rozsiadł się na kanapie gospodarzy, a kajmany rozszarpały gumowy basen. Warto dodać, że program nadawany był na żywo, a wpadki ze zwierzętami w roli głównej stały się jego największą atrakcją.
Szaleństwa przyjaciół z zoo często śmieszyły prowadzących, ale bywały i takie wybryki, które przyprawiały ich o zimny dreszcz. Orangutan na przykład, za nic miał materiały z VII Zjazdu PZPR.
- Kamera poszła w ruch, a nasz orangutan wyjął książkę z regału i zaczął jak szalony drzeć kartki. Małżonka próbowała wyrwać mu album, ale złośliwa małpa za nic nie chciała go oddać. Myślałem, że padnę na zawał- przytacza wypowiedź Gucwińskiego "Show".