Musiała interweniować policja
Gdy strażnik miejski przestał radzić sobie z falą głośnych protestów zgromadzonej publiczności, wezwał pomoc. Po chwili na miejscu pojawiła się policja.
- Zapraszam do radiowozu i tam dokończymy interwencję - usłyszał muzyk.
Gdy artysta zaczął stawiać opór, a krzyki publiczności przybierały na sile, policjant zagroził, że Artem zostanie aresztowany. To jeszcze bardziej rozjuszyło fanów Furmana, więc zaczęli skandowali "zostaw go!", "idźcie stąd!", "złodzieje!", "precz z komuną!". Po wielu burzliwych negocjacjach funkcjonariusze uznali, że są bezsilni.
- Słuchaj przyjacielu, twoje dane zostały potwierdzone, weź to zwiń i nie graj, nie śpiewaj. Obejdzie się bez mandatu - powiedział jeden z nich.
Decyzja stróżów prawa spotkała się z brawami, a policjanci zostali odprowadzeni do radiowozu w towarzystwie gwizdów oraz dosadnych okrzyków pełnych przekleństw. Gdy tylko samochód zniknął za rogiem, Artem kontynuował swój koncert.
- Nie byłem jeszcze wtedy popularny, to było przed "X Factorem", więc tym bardziej postawa ludzi zrobiła na mnie wrażenie - przyznał na koniec muzyk.
AR/AOS