Ostre starcie wróżbity z Terlikowskim
W styczniu 2014 roku gośćmi Anny Popek i Michała Olszańskiego w "Pytaniu na śniadanie" byli Tomasz Terlikowski i wróżbita Maciej. Już sam dobór ekspertów i temat rozmowy gwarantował mnóstwo emocji. Pewnym przecież było, że żaden z zaproszonych panów nie przyzna racji oponentowi, ale nikt nie spodziewał się, że po kilku minutach w miarę spokojna dyskusja przerodzi się w wielką awanturę, nad którą prowadzący program nie potrafili zapanować. Posypały się wzajemne inwektywy, oskarżenia, kpiny, a na szklanym ekranie pojawiła się nadpobudliwa gestykulacja. Sytuacja stała się na tyle napięta, że Anna Popek zmuszona była zainterweniować. Dziennikarka wstała z kanapy i zaczęła osobiście uspokajać rozsierdzonych gości.
- Niech pan odpowie na pytanie, a nie atakuje gościa! - zwróciła telewizyjnemu jasnowidzowi uwagę prezenterka, broniąc tym samym Terlikowskiego.
Ale to nie wszystko, na co tego dnia było stać Popek. Na koniec spotkania z Terlikowskim i wróżbitą Maciejem, skierowała do widzów pytanie: "czy nie uważają państwo, że rejestrowanie w Polsce zawodu wróżbity, w państwie, które walczy z ciemnogrodem i moherowymi beretami, jest po prostu zabawne?". Tym stwierdzeniem naraziła się nie tylko niektórym telewidzom, ale przede wszystkim samemu wróżbicie Maciejowi. Znany miłośnik ezoteryki dopiero po roku skomentował zachowanie dziennikarki. Co go do tego skłoniło i co dokładnie wytknął Popek?