Skazany na ostracyzm
W kraju zresztą nie miał już czego szukać – jego wyjazd tak zbulwersował władze, że rozpoczęto prawdziwą antykampanię wymierzoną w Sheybala, a jego samego uznano za zbiega, „uciekiniera”, który wyparł się ojczyzny.
Był rok 1957. Sheybal – imię Władysław zmienił na Vladek, by obcokrajowcy nie musieli łamać sobie języków – nie znał angielskiego, nie miał żadnych znajomości ani pracy. Zatrudnił się w sklepie i naleśnikarni, a po godzinach szukał swojej szansy, by powrócić do zawodu. I znalazł. Wkrótce, by nie tracić kontaktu z aktorstwem, dołączył do teatru polonijnego. Ale równocześnie zapisał się na kurs językowy, snując marzenia o karierze międzynarodowej.