Przypadek zadecydował o ujęciu sprawcy
Prawie rok po ataku na dziennikarza wydarzyło się coś, co naprowadziło policjantów na nowy trop. W połowie września 2014 roku do biura Platformy Obywatelskiej przy ul. Wiejskiej w Warszawie wtargnął mężczyzna. Niemal natychmiast napadł na recepcjonistkę, pryskając jej prosto w twarz znaczącą dawką gazu pieprzowego. Nie zdołał jednak uciec z budynku, ponieważ został obezwładniony przez pozostałych pracowników biura, którzy wezwali policję. Napastnik trafił do aresztu.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", podczas przesłuchania tłumaczył, że "chciał zaatakować kogoś z PO". Potem dodał, że to on właśnie odpowiada również za atak na Kubę Wojewódzkiego. Początkowo prokuratorzy uznali, że mężczyzna chce zyskać jedynie rozgłos. Jednak późniejsza weryfikacja zeznań potwierdziła jego słowa. Piotr S. z Torunia przyznał się do winy. W poniedziałek usłyszał zarzut narażenia prezentera na niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu. Grozi mu za to do trzech lat więzienia. Sprawca nie ma stałego miejsca zamieszkania, dlatego sąd aresztował go tymczasowo.
- Podejrzany przyznał się do zarzutu. Złożył wyjaśnienia, ale na tym etapie postępowania nie ujawniamy ich treści - poinformował prokurator Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
AR/AOS