"Czekam na telefon od taty"
Na swoja ostatnią misję Waldemar Milewicz poleciał w 2004 r. do Iraku. 7 maja razem z ekipą jechał z Bagdadu do Karbali i Nadżafu. Samochód został ostrzelany z broni maszynowej.
- W pierwszej chwili pomyślałem, że gdzieś strzelają. Trzeba to filmować, ale w następnej sekundzie zobaczyłem, że szyba rozpryskuje się przede mną - relacjonował w rozmowie dla "Wiadomości" operator kamery Jerzy Ernst, który został ranny.
Reporter i montażysta Mounir Bouamrane zginęli na miejscu. Waldemar Milewicz osierocił córkę Monikę, która do tej pory nie pogodziła się ze śmiercią ojca.
- Dla mnie on ciągle żyje. Co niedzielę czekam na telefon od taty. [...] Szorstkość na ekranie i twarz, która nie zdradzała emocji, to były w stu procentach maski. W środku był ciepłym, wrażliwym facetem i kochającym ojcem. Potrafił wziąć mnie za rękę i nie wstydził się przy mnie rozpłakać. [...] Wiedział wszystko o moim życiu, podejmował za mnie decyzje. Przez całe życie byłam przyzwyczajona, że zawsze jest obok. Dlatego po jego śmierci nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Kiedyś poszłam do sklepu i przez pół godziny patrzyłam na półkę z papierem toaletowym, bo nie wiedziałam, który wybrać. Ciężko mi było odnaleźć samą siebie - wspominała tatę w "Vogue" Monika Milewicz.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" z jednej strony znęcamy się nad "Bring Back Alice" i "Randką, bez odbioru", a z drugiej - postulujemy o przywrócenie w Polsce zawodu swatki (w "Małżeństwie po indyjsku" działa to całkiem sprawnie). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.