Jechali na zwykłe spotkanie, spotkała ich śmierć
Ekipa "Wiadomości" wyleciała do Iraku we wtorek 4 maja 2004. Kilka dni później, w piątek, Waldemar Milewicz i jego algierski towarzysz zginęli na miejscu w zasadzce zorganizowanej na drodze pod Bagdadem.
Jak wspominał Jerzy Ernst, któremu udało się ujść z życiem z zamachu, tego feralnego dnia zmierzali na spotkanie ze zwykłą iracką rodziną. Nie dotarli jednak na miejsce, zaatakowani na drodze.
- Wyjechaliśmy o godzinie 8.15, może 8.20, sprzed hotelu Palestyna. Poza Bagdadem okazało się, że autostrada jest zablokowana przez wojsko, więc kierowca, który wcześniej pracował z innymi stacjami, wybrał inną drogę, mówiąc, że jest bezpieczna - relacjonował Ernst w specjalnym wydaniu "Wiadomości".
- W pierwszej chwili pomyślałem, że gdzieś strzelają. Trzeba to filmować, ale w następnej sekundzie zobaczyłem, że szyba rozpryskuje się przede mną.
Kilkadziesiąt sekund później było już jasne, że siedzący za operatorem Milewicz nie przeżył ran postrzałowych, podobnie jak Mounir Bouamrane.
Tragiczne doniesienia z Iraku tuż przed godziną 9:00 potwierdziła Telewizja Polska.