Nigdy nie było jej lekko
Nie miała szansy nacieszyć się beztroskim dzieciństwem. Na własnej skórze przekonała się, czym jest koszmar wojny.
Utrata najbliższej osoby wywróciła wszystko do góry nogami. Dla nastoletniej wówczas Horawianki to był ogromny cios. Nie mogła jednak użalać się nad swoim losem. Musiała szybko wydorośleć.
- Po pierwsze zginął ojciec. Potem, po wojnie, wpadliśmy w totalną biedę. Na wszystko musieliśmy ciężko pracować już w wieku 15-16 lat. Ale to miało też dobre strony, bo wzmocniło nam charakter. Fakt, że z rodzeństwem zobaczyliśmy, jak wiele kolorów ma życie: w tym smutku i rozpaczy. Że nie zawsze jest różowe. I poznaliśmy, co to znaczy pracować na chleb.