Nie udało się wybudzić dziennikarza ze śpiączki
- To nie był ani zawał, ani wylew. Ojciec się po prostu zatrzymał, stanęło mu serce przy załodze karetki pogotowia, która natychmiast podjęła reanimację - wyznała Chincz.
Turski trafił 5 grudnia do jednego z warszawskich szpitali. Stan dziennikarza był określany jako ciężki, choć stabilny. Lekarzom, mimo usilnych starań, nie udało się jednak wybudzić prezentera ze śpiączki.
- Od dłuższego czasu powtarzał, że niedługo umrze. (...) Cały czas był myślami z mamą. Najlepiej czuł się w swoim mieszkaniu na Łowickiej, bo tam ciągle były ślady Zosi. Często przychodził do mamy na cmentarz - powiedziała Chincz w tym samym wywiadzie.