Zagrał na nosie mieszkańcom apartamentowca
Niestety, kilkumiesięczne rozmowy i negocjacje ze wspólnotą zakończyły się porażką Pielichowskiego. Przedsiębiorca postanowił jednak nie składać broni, bowiem zainwestował w swój biznes ogromną sumę pieniędzy. Wpadł więc na pomysł otwarcia w tym miejscu... lumpeksu. Różowa okleina w witrynie lokalu i reklamujące go hasła z błędami językowymi mają nie tylko przyciągnąć klientów, ale również być słodką zemstą na mieszkańcach.
- Na razie kompletuję sprzęt do lumpeksu i odrobaczania. Chciałbym też, aby raz w tygodniu było to takie miejsce wymiany ubrań, za darmo - po prostu przynosisz swoje ciuchy, których już nie chcesz, zostawiasz, a w zamian możesz sobie wziąć inne, które ktoś inny zostawił. Na pewno, do czasu rozstrzygnięcia sprawy, nie chciałbym też porzucać ducha kulinarnego i planuję w tym miejscu wigilię dla bezdomnych - dodał Pielichowski na łamach "Gazety Wyborczej".
Jak zakończy się ta wojna? Czas pokaże.
AR