Ostatnie słowo musiało należeć do aktorki
Prowadzący podziękował najpierw uwielbianemu przez widzów Stanisławowi za to, że udało mu się dotrzeć do studia. Niestety, Bożena Dykiel znów nie mogła powstrzymać się od komentarza i zasugerowała, że być może przyjechał ciągnikiem, ponieważ... nie dojeżdża do jego miejscowości Pendolino. Mimo tych uwag i niewątpliwych przeszkód, Kurzajewski próbował uzyskać od uczestnika programu informację na temat tego, czy czuje się celebrytą.
- Nie nazwałbym tego, żeby to ktoś celował i podchodził do tego programu z takim odczuciem, żeby być celebrytą. Te pięć minut, które się rozpoczęło, to się nie zakończyło jeszcze. To będzie owocować w jakimś dalszym czasie. To się będzie gdzieś gromadzić, gdzieś pozostanie w pamięci, że jakiś owoc z tego będzie - powiedział jak zawsze zawile największy filozof programu.
Trudno wymarzyć sobie lepszą puentę niż przemyślenia Stanisława. Na koniec dyskusji prowadzący jeszcze raz zaproponował trójce uczestników, którym do tej pory nie udało się odnaleźć drugiej połówki, aby spróbowali rozszerzyć poszukiwania o facebookowy profil programu "Świat się kręci". Nieustępliwa Bożena Dykiel musiała wtrącić swoje trzy grosze, przekrzykując Kurzajewskiego: "Ale oni wcale nie chcą mieć żon, przestań!". W tym momencie głos zabrał Zbyszek, który od razu zdementował te słowa.
- Muszę powiedzieć, że do mnie zaczęły zgłaszać się dziewczyny. Przysyłają wiadomości na Facebooka, że "jestem panną, mam tyle i tyle lat", podają numer telefonu - pochwalił się dumny uczestnik.
- Zaraz wiosna, rolnicy ruszą w pola. Nie będą mieli czasu na Facebooka! - zagłuszała aktorka Kurzajewskiego, który usiłował pożegnać swoich gości.
Dzięki niezwykłej aktywności Bożeny Dykiel, uczestnicy "Rolnik szuka żony" na długo zapamiętają wizytę w studio TVP i można odnieść wrażenie, że nieprędko tu wrócą.
AR/AOS