Nieoczekiwany sojusznik
W pałacu z kolei coraz bardziej nerwowo. Prezydent załamuje się, że został sam i nikt go nie wspiera, gdy nagle… w progu pojawia się pani Basia w przebraniu. Uradowany wizytą miłego gościa Andrzej znów poponuje jej pracę. Basia tymczasem chce go ostrzec. – Oni się tam na pana zmawiają. Będzie źle. Panie Andrzeju, pan ma żonę, dziecko, ma dla kogo żyć, a oni? Nie mają skrupułów. Już temu pana doradcy profesorowi znaleźli jakiś przekręt z paliwami. To jest mafia!
- To Zbyszek wyszystko wynajduje, ale nad nim prezes! - grzmi prezydent.
- Nie! Proszę go w to nie mieszać, on nic nie wie… To wszystko oni. Niech pan wróci do Gierłoży, źle tam panu było? Tu tylko wiatr hula. A jak pan przychodził do prezezesa, to i ciasto skubnął, jak upiekłam. Teraz tam się tylko dziwolągi złażą. On sam tego wszystkiego nie upilnuje! - próbuje załagodzić sytuację pani Basia.