Miejsce 11.
"Sęp",reż. Eugeniusz Korin
Film straconej szansy. 58-letni, debiutujący (!) w kinie reżyser teatralny Eugeniusz Korin miał w rękach całkiem niezłą, zamaszystą intrygę, ale na ekranie przemielił ją w typowo nadwiślańską papkę, która niby jest rasowym dreszczowcem w hollywoodzkim stylu, ale jednak bardziej sensacyjną telenowelą TVN-u.
„Sęp” imituje amerykańskie kino gatunkowe, ale jest względem niego tak uwsteczniony, że momentami przypomina niezamierzoną parodię. Absurdalną, rozpadającą się intrygę, z kuriozalnie przerysowanymi bohaterami, dostajemy gratis.