Nie było jej łatwo
Na początku przylgnęła do niej łatka "pączusia". Nie pasowała do wizerunku "idealnej aktorki". To powodowało, że grała głównie role drugo-, a nawet trzecioplanowe, na zawrotną karierę nie miała co liczyć.
- Wiem, że sukces jest w rozmiarze "zero". Pamiętam, jak kilka lat temu poszłam na casting do filmu. Po zdjęciach reżyser powiedział: "Wszystko świetnie, dostałabyś tę rolę, ale jesteś zbyt... potężna". Zabolało. Wzięłam się za siebie. Bo zawsze byłam „pączusiem”, mam naturalną skłonność do tycia. Myślę, że gdybym nie była aktorką, przypominałabym mamę Muminka i nosiła rozmiar 42. (…) Rzuciłam się na jakąś drastyczną, niezdrową dietę, bo chciałam jak najszybciej schudnąć. W dwa miesiące zrzuciłam dziesięć kilogramów. Potem zaczęłam dbać o figurę rozważnie – zdrowo jeść, systematycznie ćwiczyć. I wszystko się zmieniło – przyszły propozycje – mówiła w "Twoim Stylu".