Uwielbia splendor i blask fleszy
Odkąd Maciej stał się rozpoznawalnym i popularnym wróżbitą, zrezygnował ze spotkań z klientami twarzą w twarz. Uważa, że wystarczy mu jedynie kontakt za pomocą smsa lub rozmowy telefonicznej, aby powstał niejaki pomost energetyczny. Przez to, że nie spotyka się z ludźmi osobiście, a większość czasu spędza na wróżeniu w telewizji, branża zesłała go na banicję. Jak sam przyznał, koledzy znienawidzili go za sukces.
- Dla reszty wróżbitów jestem niewygodnym przeciwnikiem, bo wyprzedziłem ich wszystkich o kilka długości. Oni zazdroszczą mi tego, że potrafię mówić o czyjeś przeszłości i jestem w tym nieomylny. Moje koleżanki i koledzy nie lubią mnie, bo jestem dobry w tym, co robię. Utrudniam im karierę. W każdej telewizji miałem najlepsze statystyki. (...) Koledzy po fachu zazdroszczą mi kasy! - powiedział w jednym z wywiadów.
Trudno przejść obojętnie obok tak medialnego zjawiska, jaką niewątpliwie jest zdumiewająca popularność wróżbity Macieja. Jedni go kochają, inni nienawidzą. Może pochwalić się zarówno ogromną liczbą fanów jak i zagorzałych przeciwników. Nie ulega więc wątpliwości, że dopóki będzie wzbudzać kontrowersje, nie zniknie z telewizji.
- Byłbym hipokrytą, gdybym powiedział, że nie lubię mediów, telewizji, popularności i tego splendoru. Potrafię przyznać, że to miłe, gdy dobrze się o mnie mówi - stwierdził.
Wszystko wskazuje na to, że jego kariera dopiero się zaczyna...
AR/AOS