Pobicie sposobem na promocję?
Dzień po aferze Rabczewska pojawiła się na pokazie Dawida Wolińskiego. Wszyscy, którzy czekali na wielkie wejście "królowej", nie zawiedli się. Przybyła w diademie i bogato zdobionej złotej sukience. Uwagę zwracała nie tylko jej ogromna pewność siebie i szeroki uśmiech, ale także zabandażowany palec, który może być "pamiątką" po bójce. Na imprezie zabrakło Agnieszki Szulim.
- Ta burza, która przeszła od wczoraj nie wynika z mojej intencji. Ja trzymam się zasady, że co się stało w Chorzowie, zostaje w Chorzowie. Sedno tej afery tkwi moim zdaniem w tym, że zbliża się kolejna ramówka programu Agnieszki, a jak wszyscy wiemy, ten program bazuje na mnie i beze mnie nie istnieje. Więc trzeba go wypromować - powiedziała piosenkarka.
Paradoksalnie to właśnie Dodę oskarża się, że pobicie "przypadkowo" zbiegło się z jej chęcią powrotu na listy przebojów. Rabczewska zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest już jedną z czołowych wokalistek w Polsce. Jej najlepsze czasy minęły i coraz trudniej wrócić jej na szczyt. Nie brakuje więc opinii, że incydent z Szulim miał być sprytnym zabiegiem marketingowym, ponieważ następnego dnia ukazał się jej nowy teledysk. Niektórzy widzą w tym celowy zabieg, aby zwiększyć oglądalność wideoklipu i nie martwić się o jego promocję. Doda uparcie jednak twierdzi, że to jedynie miły gest z jej strony, aby wydać teledysk akurat w tym dniu.
- To mój prezent na Walentynki dla fanów - oznajmiła.